Czuję się trochę zagubiona w tym wszystkim, tyle co uciekłam z domu dziecka w którym spędziłam dziewięć lat, a jakby nie patrzeć to sporo czasu.
Mam tyle wątpliwości, w mojej głowie krążą pytania na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi.
Jak my sobie poradzimy? Nie mamy zbyt wielu pieniędzy w dodatku ja nawet nie skończyłam szkoły. Patrząc z formalnego punktu widzenia nie mam żadnego doświadczenia, jestem nieletnia, nikt nie będzie w stanie zatrudnić mnie legalnie.
-Ale dokąd? Nie mamy pieniędzy.- Stwierdzam smutno i wtulam się w tors chłopaka, co zapewnia mi chociaż odrobinę poczucia bezpieczeństwa.
-Nie martw się o pieniądze, wymyślę coś. Jedźmy do Londynu to duże miasto, na pewno znajdę jakąś pracę. Poradzimy sobie.- Zapewnia mnie i całuje moje czoło.
Nie mam zamiaru protestować, moje miejsce jest przy nim i pojadę choćby na koniec świata byle tylko u jego boku.
-Kiedy wyjeżdżamy?- Pytam i posyłam chłopakowi najszczerszy uśmiech na jaki mnie stać. Muszę być silna, pokazać mu, że będę dla niego wsparciem, a nie ciężarem, którego być może w przyszłości chciałby się pozbyć.
-Chyba nie bardzo mamy na co czekać, poza tym niedługo w sierocińcu ktoś zauważy, że cię nie ma i znając życie wezwą policję. Wtedy musi nas już tutaj nie być, jeszcze by mi cię zabrali i zabronili się spotykać. Nie mogę na to pozwolić. Liv ufasz mi?
-Co to za pytanie? No oczywiście, że ci ufam.- Odpowiadam bez zastanowienia. Jestem pewna tych słów. Kocham go, wiem, że zadba o mnie i zrobi wszystko bym była szczęśliwa.
-Załóż kaptur i okulary, nie mogą cię rozpoznać. A teraz chodź.- Mówi i chwyta moją rękę. Wcześniej wykonuję wskazane przez niego czynności, po czym razem ruszamy w stronę dworca.
Zayn kupuje dwa bilety na najbliższy pociąg do Londynu i wraca by usiąść obok mnie na jednej z ławek. Żadne z nas nie wypowiada ani słowa, siedzimy i patrzymy w przestrzeń. Ciekawe o czym on myśli? Boi się? Może ma wątpliwości czy postępujemy właściwie? Ja chyba sama je mam. Co by było gdybyśmy przeczekali te dwa lata bym była pełnoletnia? Wtedy wszystko byłoby legalne i być może prostsze. Chociaż wewnętrzny głos podpowiada mi, że nasz związek chyba by tego nie przetrwał. Przyzwyczailiśmy się do bycia non stop obok siebie, ciężko by było nie widzieć się przez dłuższy czas. Nie zniosłabym myśli, że nie przyjdzie do mojego pokoju po ciszy nocnej tylko po to bym mogła zasnąć wtulona w jego ramiona. Tak sobie myślę, że może jemu łatwiej by było ułożyć sobie życie samemu. Nie musiałby się martwić dodatkowo jeszcze o mnie. Skupiłby się tylko i wyłącznie na sobie i swoich potrzebach. Boję się tego, że mimo uczucia jakie nas łączy coś się zepsuje, a wtedy zostanę dosłownie sama. Wiem, że on beze mnie by sobie poradził, niestety ja bez niego już niekoniecznie, zwłaszcza w ogromnym mieście, bez pieniędzy i żadnych perspektyw na pracę.
-Wiesz, że cię kocham, prawda?- Pyta przerywając panującą od dłuższego czasu ciszę.- Wiem, że może nie mówię tego za często, tak naprawdę dopiero uczę się kochania kogoś. Co prawda jesteśmy razem już rok, jednak dopiero teraz czuję się w pełni odpowiedzialny za ciebie, za nas.- Kontynuuje, a ja czuję się dumna mając tak wspaniałego faceta przy sobie.
-Wiem, że mnie kochasz, tak samo ja kocham ciebie. Przed chwilą zastanawiałam się czy może nie było by ci łatwiej beze mnie…
-Nawet tak nie mów. Proszę powiedz, że nie wpadł ci do głowy pomysł wrócenia do sierocińca.- Przerywa mi i chwyta moją twarz w swoje zimne dłonie.
Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam, żeby były one ciepłe. Zayn zawsze tłumaczy ten fakt tym, iż przez te zimne ręce uzewnętrznia się jego wewnętrzny chłód. Nie chcę w to wierzyć. Wiem, że to tylko jego maska, przed wszystkimi udaję twardego, zimnego skurwiela bez uczuć, ale to nie jest prawdziwy Zayn. Prawdziwy Zayn potrafi otoczyć kogoś na kim mu zależy opieką, potrafi okazać współczucie, czułość, powiedzieć, że kocha, ale dzieje się to tylko i wyłącznie na osobności. Tłum paraliżuje go.
-Nie dałeś mi dokończyć. Chciałam powiedzieć, że moje wszystkie wątpliwości zniknęły. Wiem, że sobie poradzimy, bo mamy siebie.- Wyjaśniam. Po tych słowach chłopak zbliża się do mnie i składa szybki pocałunek na moich ustach.
Jest godzina 19, za 10 minut ma przyjechać pociąg. Dzielą nas trzy godziny od zetknięcia z nową rzeczywistością. Pytanie tylko jak sobie z nią poradzimy.
***
Minął tydzień od kiedy przyjechaliśmy do Londynu. Pierwszą noc spędziliśmy w motelu, a obecnie wynajmujemy jeden pokój w mieszkaniu jakiejś starszej kobiety, która przejęła się naszym losem. Chociaż w sumie nie nazwałabym tego wynajmem. Katherine pozwoliła nam zamieszkać u siebie bez żadnych opłat do czasu nim jedno z nas znajdzie jakąś pacę. Sama nie wiem jakim cudem trafiliśmy na tak dobrego człowieka, widocznie szczęście nam sprzyja. Kobieta zaoferowała, że postara się znaleźć mi jakąś posadę w restauracji swojej przyjaciółki, miałbym sprzątać, ale na początek dobre i to. Malik całymi dniami szuka jakiegoś zatrudnienia, jednak póki co bez żadnych efektów. Mimo, iż jest ciężko nie pozwalam mu się poddać, staram się go motywować choć widzę po nim, że traci nadzieję.
No i jesteśmy z powrotem z nowym rozdziałem.
Dajcie znać jak wam się spodobał :D
Sztos *.* jestem pozytywnie zaskoczona, chociaż mógłby być trooszkę dłuższy ;) ale mimo to jest na prawdę świetny, niecierpliwie czekam na następny :*
OdpowiedzUsuń